12/21/2009

Był las.



  Jestem perfekcyjny w powtarzaniu dokładnie tych samych błędów niezliczoną ilość razy. Należy dodać, że specjalizuję się w świadomym powtarzaniu. Bez świadomości nie ma rekordòw. Nie tylko w tym konkursie.


  Napady niekontrolowanego szału wróciły niepostrzeżenie, bez ostrzegawczych dźwięków. Za to z zaciskaniem zębów i opętańczymi drgawkami. Pozostaje tylko uśmiechnąć się do własnych myśli sprzed kilku miesięcy. Poddawałem pod wątpliwość umiejętność powtórzenia takich zachowań. Cóż, byłoby dobrze wiedzieć, czy te pół roku kiedy byłem kwiatem na tafli, to efekt załamania nerwowego czy może raczej antydepresantów. Obie opcje są równie prawdopodobne. Ta pierwsza mnie nie pociąga, drugą mógłbym powtórzyć od zaraz. Kilka tygodni z cipramilem to był zdaje się najlepszy czas od kilku lat.


  Nieporównywalnie mocniej żałuje wszystkich wydanych przez ten rok banknotów (w ilości absurdalnej, na nieszczęście niekoniecznie zarobionych pracą, a już napewno nie uczciwą) niż traumy, która za tym wydawaniem stoi. Zabawne. Wtedy pieniądze nie miały żadnego znaczenia, ostatecznie zyskały je na wyłączność.


  Cały ból i szaleństwo z perspektywy stanowi wyłącznie ciekawe doświadczenie. Przypuszczam, posługując się niesmaczną, kontrowersyjną analogią, że tak lwia część byłych pensjonariuszy wspomina pobyt w Dachau.


  2:37. Dobrze, że nie liczę irracjonalnie bezssenych nocy przed ważnymi poniedziałkami (oraz wszystimi innymi dniami tygodnia). To już nie może być zwykła głupota, to nonszalancja w stosunku do świata. Przecież czarująca.


  Nic dziwnego, że los się wciąż nie odwraca. Co nawiasem mówiąc, wszystkim wychodzi na dobre. Napluł bym mu prosto w twarz. Jak zwykle.